Cytrynowe muffiny od Felinity
Przepis przywędrował od Felinity
Tym razem zrobiłam cytrynowe - i również polecam ten przepis. Są zdradliwe, bo wydają się lekkie i łatwo zjeść ich więcej. Wychodzą bardzo dobre, miękkie i wilgotne, takie "biszkoptowe".
Składniki: (na 12 sztuk)
- 1 i 0,5 szklanki mąki
- 1 i 0,3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 i 0,3 szklanki cukru (dałam ok. 1 szkl.)
- szczypta soli
- 90 g miękkiego masła
- 3 jajka
- 135 ml maślanki lub jogurtu naturalnego
- otarta skórka z 3 cytryn (dałam 2)
- sok z 1 i 0,5 cytryny (dałam 2)
- Mąkę, proszek do pieczenia i sól wymieszać w naczyniu.
- Mikserem zmiksować masło z cukrem, aż będzie kremowe, powoli wbijać jajka, miksując.
- Do masy maślanej wsypywać na przemian suche składniki, wlewać maślankę, na końcu sok i skórkę z cytryny.
- Przygotować formę - do muffinek lub dowolną inną. Wypełnić papilotki prawie do pełna.
- Dorzuciłam jeszcze po orzechu włoskim do środka w ramach przełamania wszechcytrynowości smaku.
- Piec w temperaturze 180ºC przez około 15-18minut (piekłam 25 minut, ostatnie 2 z wentylatorem). Studzić na kratce.
- Ostudzone polać polewą cytrynową lub posypać cukrem pudrem.
Po pierwsze za bardzo cytrynowe - dać mniej następnym razem.
Po drugie piekły się dużo dłużej, więc ja bym je jednak na 200o wrzuciła.
Po trzecie za mało wyrosły, czyli jednak więcej proszku do pieczenia by się zdało, i nie są lekkie, ino ciężkie.
Po czwarte żurawiny, które dodałam nie zatonęły ;/ więc następnym razem trzeba nadzienie wepchnąć do środka.
A po piąte ciasta jest za dużo na moją blachę, a pieczenie w kokilce do zapiekania, nie zdało egzaminu - strassssny zakalec wyszedł ;)
Comments
Post a Comment